Jak ułatwić sobie edycję swojej książki - Zeszyty Maryny
Menu Zamknij

Jak ułatwić sobie edycję swojej książki

jak ułatwić sobie edycję swojej książki

Jak wiadomo, jestem w trakcie kończenia autorskiej edycji mojej książki, którą po kawałku wysyłam betaczytelnikom. Łącznie mam do ogarnięcia ponad 230 stron tekstu. Dziś opowiem Wam o tym, w jaki sposób nadal udaje mi się od tego nie zwariować. Poniżej znajdziecie porady dotyczące łatwej a skutecznej edycji zarówno w kwestiach językowych, jak i fabularnych.

1. Edytuj na bieżąco podczas pisania

Chyba najgorszym etapem edycji jest ten moment, kiedy siedzisz nad jednym zdaniem już trzecią godzinę i nadal nie przychodzi ci do głowy żadna lepsza jego wersja. Albo moment, kiedy przez kwadrans debatujesz sama ze sobą nad być-czy-nie-być przecinka. Albo gdy masz powtórzenie, które warto zlikwidować, lecz słownik wyrazów bliskoznacznych rozkłada ręce.

Ile czasu się nad tym spędza, to nawet wolę nie mówić.

Gdzieś tam w świecie są osoby, które podczas pisania po prostu… piszą. Długo i dużo, byle wyrzucić z siebie odpowiednią liczbę słów lub zakończyć scenę. Edycją zajmują się później. Na razie nie wracają do tego, co już raz spadło na papier, zwykły lub elektroniczny. Najpierw tworzą cały tekst, żeby potem móc się nad nim pastwić przez drugie tyle czasu, ile zajęło im samo pisanie.

Osobiście nie należę do tych osób i nie wyobrażam sobie, że teraz miałabym od zera edytować 230 stron manuskryptu. Aż mi się zimno robi, jak o tym pomyślę.

Ja stosuję inną metodę: edytuję tekst w trakcie pisania. Wspomniałam kiedyś o tym, że obecnie produkuję 500 słów dziennie. Nie uznaję jednak tych słów za napisane, jeśli tekst nie jest również wyedytowany. To oznacza, że codziennie dorzucam sobie nie po prostu 500 słów, a mały fragment książki, który już został poprawiony i jest najlepszą wersją siebie, na jaką mnie w danej chwili stać. Korzyść jest taka, że po ukończeniu pisania nie mam do czynienia z literackim chaosem, a z przejrzanym i uładzonym tekstem, który wymaga jedynie drobnych poprawek edycyjnych. W dodatku pozwala mi to rozłożyć najgorszą część pracy pisarza na małe kawałki, które w tej formie nie budzą grozy i nie sprawiają, że mam ochotę rzucić to wszystko i jechać w Bieszczady.

(Żartuję, i tak bym nie jechała w Bieszczady, bo nie lubię chodzić po górach.)

2. Pozwól się tekstowi odleżeć

Powyżej opisałam, jak to spędza się godziny, próbując wymyśleć jeszcze lepszą kombinację słów lub sensowniejsze rozstawienie akapitów. Czasami tyle to zajmuje, ponieważ skupiamy się na tym za bardzo. Warto w takiej sytuacji odłożyć tekst na kilka dni lub tygodni, a w końcu olśnienie może spłynąć na nas samo. Często rozwiązania problemów edycyjnych są proste, ale w swoim zafiksowaniu nie potrafimy ich dostrzec. Jak z każdym innym problemem: dajmy sobie odpocząć od główkowania, a po jakimś czasie będzie nam ono szło sprawniej.

Kolejna uwaga jest taka, że przed ostateczną edycją każdy tekst powinien odetchnąć przez dłuższy czas. Oddanie książki w ręce betaczytelników albo wysłanie jej do wydawnictwa to jest ten moment, kiedy chcemy mieć pewność, że jest ona dobra nie tylko z naszego punktu widzenia, ale także z punktu widzenia osoby postronnej. Jeśli zrobimy sobie kilkutygodniowy odwyk od swojego tekstu, to do pewnego stopnia możemy taką osobę postronną imitować i (względnie) świeżym okiem spojrzeć na nasze dzieło. Dzięki temu będziemy potrafili nabrać dystansu i dostrzec błędy, które wcześniej nam umknęły.

Moi betaczytelnicy wyłapali kilka prostackich przeoczeń, które są zawstydzająco oczywiste. Dla mnie pewnie też by były oczywiste, gdybym stykała się z tekstem po raz pierwszy. Ale kiedy człowiek siedzi nad tą samą książką latami, to po prostu przestaje zauważać (szczęśliwie drobne) nieścisłości. To pokazuje, jak ważny jest dystans przy edycji. Pokazuje też, jak istotni są betaczytelnicy.

3. Notuj wszystko. WSZYSTKO

Prowadź notatki dotyczące powieści. Może to być zeszyt, plik w Wordzie, notatki Scrivenera lub gliniana tabliczka z rysikiem. Byle pozwalała zebrać wszystkie informacje w jednym miejscu.

Zapisz sobie całe backstory dla fabuły i dla wszystkich postaci z osobna. Wypisz wydarzenia dla każdego wątku. Zanotuj motywy kierujące bohaterami. Zapisz to, co będzie się działo dalej (czyli w kolejnej części, jeśli takową planujesz). A potem naucz się tego na pamięć albo chociaż zaglądaj do tych notatek tak często, jak tylko się da. Zaglądaj zawsze, kiedy którąś z zanotowanych informacji wpisujesz w tekst powieści. Dzięki temu fabuła zachowa spójność, a ty nie będziesz musiał sobie za każdym razem przypominać wszystkich szczegółów epickiej wojny, która rozgrywała się 600 lat przed rozpoczęciem fabuły książki i którą wymyśliłeś tego jednego wieczora 3 lata temu.

4. Prowadź timeline

Ten punkt jest związany z poprzednim. Na wszystkich bogów, PROWADŹ TIMELINE i konsultuj się z nim za każdym razem, kiedy wymieniasz datę albo piszesz o upływie czasu. Rób to od samego początku, czyli od etapu planowania swojej fabuły. Zaufaj mi: nie chcesz mieć ustalonej fabuły, a potem nagle odkryć, że czasowo i geograficznie nie ma ona żadnego sensu. Bo potem to przypomina wciskanie kwadratowych puzzli w okrągłe otworki. Nie działa, a do tego kończysz z pokrzywionymi puzzlami.

(Oczywiście, możesz też zrobić jak twórcy siódmego sezonu “Gry o tron” i olać restrykcje czasowe, jeśli ci nie pasują… ale kto z nas chciałby, żeby potem wytykało go palcami pół internetu).

5. Korzystaj z funkcji komentarzy

Zaczynając edycję, najpierw przeczytaj cały tekst i po drodze zostawiaj sobie komentarze (przykłady: “tu poprawić powtórzenie”, “tutaj informacje nie zgadzają się z tym, co było dwa rozdziały temu”, “tutaj zmienić wypowiedź postaci”, “tutaj sprawdzić, czy zgadza się timeline”). Na tym etapie popraw, co możesz, ale jeśli chwilowo nie masz pomysłu na ulepszenie tekstu, to po prostu zostaw tam notatkę i czytaj dalej (może później przyjdzie ci coś do głowy: patrz punkt 2). Likwiduj komentarze za drugim czytaniem, kiedy masz świeżo w głowie całość książki i lepiej wyłapiesz nieścisłości.

W Wordzie możesz zaznaczać swoje komentarze kolorkami. Wybierz kolor dla każdego zagadnienia. Na przykład powtórzenia i inne drobne poprawki zaznaczaj na zielono, kwestie dotyczące bohatera X na niebiesko, a informacje dotyczące wydarzenia Z na różowo. W okienku nawigacji możesz łatwo przeglądać wszystkie komentarze i sukcesywnie zajmować się kolejno każdym kolorkiem. Jeśli masz dużo komentarzy, to może być to z początku niełatwe, ale po kilkukrotnym ich przejrzeniu nie powinno już być tak źle.

6. Sprawdzaj poprawki z resztą tekstu

Jeśli w jakimś miejscu wprowadziłeś zmianę, to upewnij się, że zmiana ta jest odzwierciedlona również w innych częściach książki. Na przykład jeśli zdecydowałeś, że jednak w bitwie bierze udział nie 10, a 100 tysięcy żołnierzy, to zmień to wszędzie, gdzie o tym wspominasz. Tutaj właśnie komentarze opisane w punkcie 5 mogą okazać się nieocenione. Wystarczy, że za pierwszym czytaniem zaznaczysz sobie “tutaj chyba zmienię 10 na 100”, a potem w każdym kolejnym miejscu zostawisz komentarz “tu też zmienić”. Pozwala to uniknąć nieścisłości i chaosu w stylu “która wersja miała być tą ostateczną?”

Wiem, że przeskakiwanie między rozdziałami może być męczące, ale bardzo ułatwia je wspomniane już okienko nawigacji Worda. Wystarczy tytuły rozdziałów sformatować jako nagłówki i voila! spis treści w panelu bocznym gotowy.

 

I to wszystko ode mnie na dzisiaj. Znacie jakieś inne sposoby, żeby ułatwić sobie edycję długiego tekstu?

Podziel się tym wpisem w mediach społecznościowych

Powiązane wpisy

Powiadamiaj o
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] pewnej burzliwej miłości. Historię tę obiecałam już kilka razy i wreszcie nadszedł czas, aby się nią […]