Obóz integracyjny: Zbiórka - Zeszyty Maryny
Menu Zamknij

Obóz integracyjny: Zbiórka

Data publikacji: 2019-06-21

Późnosierpniowe poranne słońce nieprzyjemnie kłuło w oczy. Szeroki plac przed szkołą, na którym stał nadal pusty autokar, był zasłany jasnym piaskiem z przylegającego boiska i sprawiał wrażenie budzącej się o świcie pustyni. Hania zjawiła się na miejscu zbiórki o siódmej. Aby chronić swoją bladą, wrażliwą na promienie słoneczne skórę, ustawiła się niedaleko autokaru w wielkiej plamie cienia rzucanej przez majestatyczny gmach szkoły, w której już za dwa tygodnie miała rozpocząć naukę.

Aneta dołączyła do niej dziesięć minut później. Wysiadła z samochodu rodziców z szerokim uśmiechem, zakładając okulary przeciwsłoneczne w bursztynowych oprawkach. Jej tata ruszył za nią, niosąc wyraźnie ciężką torbę, którą postawił obok witających się dziewcząt. Pozdrowił Hanię krótkim podniesieniem dłoni i pośpiesznie zawrócił do samochodu, żeby zdążyć dojechać na czas do pracy.

– Więc jednak zmieściłaś wszystko – Hania obrzuciła torbę Anety spojrzeniem wyrażającym swoisty podziw.

– Spoko. Razem z mamą jakoś domknęłyśmy. Nie wiem, jak to będzie w drugą stronę, bo chciałabym nakupować sobie pamiątek i pewnie one już nie wejdą. Ale na razie nie będę się tym martwić.

Hania nonszalanckim wzruszeniem ramion poparła jej decyzję o niezaprzątaniu sobie głowy tą sprawą.

Wyjazd zaplanowano na siódmą trzydzieści. W miarę upływu czasu wokół autokaru zbierało się coraz więcej uczniów. Obok pojazdu stała już otyła dziewczyna z niebieską grzywką i koszulką z kreskówkowym psem oraz dwóch chłopaków: jeden spokojny i przystojny, w okularach i jasnej koszuli z krótkim rękawem, a drugi długowłosy i chudy, który zapakował swój bagaż do autokarowego luku i teraz trzymał się na uboczu, raz po raz rozdzierająco ziewając. Kwadrans po siódmej zjawiły się dwie elegantki, które zostały podwiezione wyglądającym na drogi kabrioletem i krokiem modelek ruszyły na miejsce zbiórki. Jedna z nich miała nienaturalnie czarne, rozpuszczone włosy z równie nienaturalnie długą, zaczesaną na bok i zawiniętą na końcu grzywką, oraz przesadnie mocno umalowane usta. Sprawnie poruszała się w czarnych sandałach na wysokich słupkach i ani one, ani skrajnie obcisłe dżinsy nie wydawały się przeszkadzać jej w przykucnięciu z walizką przy luku bagażowym, a następnie wdzięcznym wejściu po schodach do wnętrza autokaru. Jej towarzyszka, ubrana w śliczną różową sukienkę, z gracją podążyła za nią. Zwiewne falbanki jej ubrania, brzęczące na ręku bransoletki i delikatny skręt jasnych włosów przywodziły na myśl szkolne piękności z amerykańskich filmów.

Hanię, która miała na sobie dżinsy i prostą, niebieską bluzę z małym kapturem, z zamyślenia wyrwał głos Piotrka.

– Co tam, dziewczyny?

Chłopak Anety był wysoki, szczupły i, podobnie jak sama Aneta, prawie zawsze nosił koszulkę z postacią z anime. Tym razem postacią tą był nastolatek o znudzonym spojrzeniu i włosach związanych w kitkę przypominającą kształtem ananasa.

Piotrek cmoknął Anetę w policzek i przedstawił swojego towarzysza.

– To jest Sebastian, o którym ci mówiłem! Spotkaliśmy się po drodze, na skrzyżowaniu przy warzywniaku.

Nieznajomy chłopak wydawał się niski, choć może było to wrażenie spowodowane jedynie porównaniem ze stojącym obok Piotrkiem. Nosił czapkę z daszkiem zadziornie przekręconym na lewo, cienką bluzę z kapturem i szerokie dżinsy. Z uprzejmym uśmiechem podał rękę Anecie, a następnie Hani.

– Siemka dziewczyny, jestem Bastian. Miło mi poznać. Długo już tak stoicie?

– Nie – Aneta spojrzała na Hanię i zabawnie zmarszczyła nos. – Chociaż ty byłaś tu wcześniej, więc…

– Widziałyście te dwie laski, które przyjechały przed nami? – Bastian obejrzał się na powoli zapełniający się autokar. – Zajechało plastikiem, co nie? U mnie w gimbazie też były takie. Jedna skończyła w ciąży.

– Cóż – skwitowała Aneta, niechętna do ciągnięcia tematu.

– Dasz Piotrkowi trochę pograć na tym obozie, co? – chłopak zwrócił się do niej przymilnym głosem. – Tak trochę tylko. Wiadomo, że nie bez przerwy, bo musi mieć czas dla ciebie, ale tak, wiesz, ze trzy, cztery wieczorki.

– Tak, dam mu pograć – zgodziła się Aneta. W jej sztywnym uśmiechu Hania wyczuła taką samą dozę zniecierpliwienia, co rozbawienia. Bastian również musiał to zauważyć, bo szybko uznał:

– Dobra, to wy się witajcie jeszcze, a ja pójdę zająć nam jakieś fajne miejsca.

Odszedł w kierunku autokaru, kołysząc się pod ciężarem zarzuconej na ramię torby podróżnej. Płynnym ruchem wsunął ją do luku bagażowego, a prostując się, lekko poprawił czapkę. Przy drzwiach autokaru wzdrygnął się zaskoczony, w ostatnim momencie unikając zderzenia z dziarską dziewięciolatką. Rzeczona dziewięciolatka została następnie pociągnięta za rękę przez rudą dziewczynę w jego wieku, wokół której tłoczyło się jeszcze troje innych dzieci. Przejście stało się czyste i Bastian wszedł po schodkach do autokaru, a już po chwili jego czapka zaczęła migać w kolejnych prostokątnych okienkach.

Dopiero wtedy Aneta odezwała się z umiarkowanym zdumieniem:

– Nie tego się spodziewałam.

– No weź – zaprotestował Piotrek, lekko kołysząc ręką, w której już od dłuższego czasu trzymał jej dłoń. – On jest bardzo spoko.

– Ja nie mówię, że nie jest. Ja tylko mówię, że nie tego się spodziewałam.

– Wiesz, w sumie ja chyba też nie. Przez Internet był jakiś taki mniej gadatliwy. Nie martw się – wychylił się zza Anety, żeby zwrócić się do Hani. – Nie zostawimy cię z nim samej.

– Doceniam to – uśmiechnęła się w odpowiedzi.

Stojąca pod autokarem ruda dziewczyna pochylała się nad swoim wianuszkiem dzieciaków w podstawówkowym wieku i tłumaczyła im coś łagodnym głosem. Ubrana była w nienagannie wyprasowaną lekką koszulę oraz spódnicę do kolan, a szyję miała przewiązaną zwiewną zieloną apaszką, przez co sprawiała wrażenie ich bardzo młodej matki, którą jednak z oczywistych względów nie mogła być. Dzieci słuchały jej uważnie, od czasu do czasu entuzjastycznie potakując. W szczególności najstarszy chłopczyk wydawał się być zaabsorbowany jej słowami; prawdopodobnie to na niego miała spaść odpowiedzialność za rodzeństwo podczas nieobecności siostry. Jednak ta długa, zapewne niezwykle poważna i motywująca rozmowa została przerwana przez przybycie szczupłej blondynki, która nie wiadomo kiedy pojawiła się na miejscu zbiórki i teraz bezceremonialnie przypadła do najmłodszej dwójki, zagadując ich z szerokim uśmiechem i budząc uprzejmie powściągane zaskoczenie rudej. Już po chwili – również pozornie znikąd – pojawił się obok nich chłopak w czerwonej koszuli i podobnie jak blondynka rozpłynął się w zachwytach nad dziećmi. Ruda dziewczyna szybko pozbierała rodzeństwo, starając się nie pozwolić, żeby paplanina nieznajomych zagłuszyła w ich umysłach jej poprzednie słowa. Dała im kilka ostatnich upomnień, wymieniła znaczące spojrzenia z najstarszym bratem i, nie zwracając uwagi na towarzyszącą jej dwójkę szesnastolatków, posłała dzieciaki w drogę z westchnieniem, w którym pobrzmiewało zadowolenie z wykonanego zadania. Jeszcze przez chwilę patrzyła, jak jej podopieczni wesoło oddalają się w kierunku pobliskiej podstawówki w zbitej grupce, celowo unikając zbliżania się do krawężnika jezdni. Jasnowłosa dziewczyna i stojący trochę za blisko niej chłopak w czerwonej koszuli machali im na pożegnanie, chociaż dzieci wcale się na nich nie oglądały. Do odjazdu zostało niewiele ponad pięć minut. Grupka pod drzwiami ruszyła do środka autokaru, a Hania, Aneta i Piotrek uznali, że najwyższy czas również zająć swoje miejsca.

Wnętrze pojazdu już niemal w całości wypełnione było pasażerami. W powietrzu wyczuwało się rześką, przyjemnie napiętą atmosferę, która zawsze towarzyszyła szkolnym wycieczkom. Atmosfera ta podszyta była dodatkowym podnieceniem nowością otaczających twarzy i jeszcze nie do końca opadłymi wakacyjnymi emocjami. Zdejmowane bez pośpiechu okulary przeciwsłoneczne, starannie układane na plecionych półkach plecaki, syk odkręcanych po raz pierwszy butelek gazowanych napojów oraz poruszająca się między rzędami sylwetka nauczycielki liczącej uczniów i sprawdzającej listę obecności zwiastowały początek czegoś nieznanego i ekscytującego.

Piotrek zajął miejsce obok Bastiana, żeby Aneta i Hania mogły usiąść razem. Odwrócił się do nich, klęcząc na siedzeniu i kładąc złożone ramiona na oparciu szarego, przykurzonego fotela. Rozejrzał się po autokarze, jednym uchem słuchając komentarzy dochodzących od czasu do czasu spod czerwonej przekrzywionej czapki z daszkiem.

W rzędzie obok niego siedziała ta sama blond dziewczyna, która wcześniej zachwycała się młodszym rodzeństwem rudej koleżanki. Po jej prawej stronie w szybę znudzonym wzrokiem wpatrywał się równie jasnowłosy chłopak. Pod tym kątem Piotrek nie widział dobrze jego twarzy, więc nie mógł zdecydować, czy byli parą, czy rodzeństwem. Gdyby nie siedzieli tak blisko, to pewnie właśnie zakładałby się o to z Anetą. Zaraz za dziewczyną ze swojego siedzenia wychylał się ten sam chłopak, który wcześniej wokół niej orbitował. Uśmiech na jego ustach był przyzwoicie powściągliwy, lecz w połączeniu z wyrazem ukrytych za przyciemnianymi okularami oczu i tak zdradzał entuzjazm, który Piotrek widział u kolegów już wiele razy. Teraz niezbyt dyskretnie przypatrywał się całej scenie z wysokości swojego metra osiemdziesiąt cztery i najwyraźniej wyglądał na surowego sędziego, bo chłopak wycofał się z zakłopotaniem, gdy zauważył jego spojrzenie. W tym właśnie momencie kierowca uruchomił silnik i nauczycielka kazała wszystkim usiąść na swoich miejscach, więc Piotrek odwrócił się przodem do kierunku jazdy i opadł na siedzenie.

Autokar ruszył. Z początku cała grupa trwała w jeszcze lekko sennej ciszy, lecz już po kilku minutach stopniowo, jedna za drugą nieśmiało rozpoczynały się rozmowy z siedzącymi obok towarzyszami podróży. Hania poczuła delikatne klepnięcie w ramię. Odwróciła się i zobaczyła za sobą przesadnie puszystą dziewczynę, którą wcześniej widziała na placu. Oprócz niebieskiej grzywki dziewczyna miała ciemne włosy, związane w krótkie, postrzępione kitki zabawnie sterczące po obu stronach jej głowy. Przedstawiła się jako Sara i z przyjaznym uśmiechem wyciągnęła w stronę Hani otwartą przed chwilą paczkę słonych paluszków.

Z przodu Bastian wcisnął słuchawki w uszy, wprawnym ruchem przesuwając listę piosenek na ekranie smartfona. Piotrek uznał, że w takim razie bez wyrzutów sumienia może zająć się pogawędką z Anetą, która właśnie lekko wychyliła się w jego stronę. Autokar tymczasem zakołysał się, przejeżdżając przez próg zwalniający, a potem spokojnie dalej podążał zakorkowanymi ulicami w kierunku autostrady.


Czytaj dalej! Część 3: Kwaterunek

Powiadamiaj o
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments