Obóz integracyjny: Kwaterunek - Zeszyty Maryny
Menu Zamknij

Obóz integracyjny: Kwaterunek

Data publikacji: 2019-07-09

Podczas jazdy okazało się, że chłopak w czerwonej koszuli ma na imię Krystian. Okazało się również, że dziewczyna z jasną kitką ma na imię Iza.

Przez niemal całe pięć godzin jazdy Krystian wychylał się ze swojego siedzenia w kierunku Izy, zagadując ją a to na temat jej ulubionego serialu, a to na temat swojej ostatniej wyprawy górskiej, a to opowiadając jej historie z dzieciństwa, w których zawsze okazywał się najmądrzejszy ze wszystkich dzieci na osiedlu. W miarę upływu czasu kąciki ust Izy opadały coraz niżej, aż w końcu wydawało się, że w górze trzyma je już tylko żelazna wola ich właścicielki. Konwersacja jednak ciągnęła się dalej, szczególnie że w pewnym momencie siedzący obok Piotrek przestał zerkać w stronę rozmawiających, co spowodowało u Krystiana niewyjaśniony wzrost entuzjazmu. Z pewnością jednak ten entuzjazm zostałby szybko ostudzony, gdyby Krystian wiedział, że Piotrek zamiast biernej obserwacji zajął się wymianą fejsbukowych wiadomości z Anetą, która w dodatku po cichu wciągnęła w dyskusję Hanię. Teraz całą trójką przysłuchiwali się toczącej się obok rozmowie, wspólnie zastanawiając się, jakim cudem Krystian nie słyszał ledwie tłumionego śmiechu siedzącego obok Izy chłopaka, w kwestii którego zgodnie orzekli, że musiał być jej bratem bliźniakiem.

Autokar pędził po autostradzie przez cztery godziny, a następnie zjechał w poboczną drogę prowadzącą w głąb małego miasteczka. Stojące po obu stronach domy otoczone były płotami z białego kamienia lub ładnie malowanego drewna, a za ich rzędem ciągnęła się linia lasu, z początku rzadkiego, lecz gęstniejącego z każdym kilometrem. Zapach zieleni powoli wpełzał do wnętrza pojazdu przez uchylone okna i wkrótce panujący w autokarze nieustępliwy upał odrobinę zelżał. Wreszcie po kolejnych kilkunastu minutach przed maską pojazdu pojawił się szeroki plac z wyznaczonymi miejscami parkingowymi i podróżni zajechali na miejsce.

– Proszę wysiadać powoli! Autokar na pewno z wami nie odjedzie! – wołała stojąca z przodu rumiana nauczycielka, lecz jej polecenia nie wpłynęły na zachowanie uczniów. Po długiej jeździe nikomu nie chciało się wstawać i nikt też nie zamierzał przepychać się w drzwiach.

Powoli, jak krople z cieknącego kranu, cała klasa wysypała się na plac. Odebranie toreb z bagażnika zajęło kilka długich minut. Hania rozejrzała się dookoła. Plac otoczony był usianą szyszkami leśną ściółką, którą przecinała jedyna udeptana droga prowadząca do stojącego niedaleko ośrodka. Budynek był niemal idealnie prostokątny i przeraźliwie biały, przez co dziwnie odstawał od naturalnego otoczenia. Za nim mieniły się w słońcu błękitne wody jeziora.

Hania z przyjemnością wciągnęła w płuca zapach iglastych drzew i spojrzała na Anetę, żeby zobaczyć, czy była równie zachwycona perspektywą spędzenia tu dwóch tygodni. Aneta jednak wydawała się być zajęta czymś innym. Przez chwilę w zamyśleniu stała w miejscu, aż wreszcie zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę Izy i nadal perorującego w jej kierunku Krystiana.

– Cześć, jestem Aneta – weszła chłopakowi w słowo, wyciągając rękę do Izy. – Tam stoi Hania, moja przyjaciółka. Chcesz być z nami w pokoju?

W oczach Izy coś zabłysnęło.

– Cześć! Ojeju, chętnie! A Hania nie ma nic przeciwko?

– Nie, na pewno nie. Chodź, zajmiemy sobie lepszy pokój.

– Okej, to widzimy się na ognisku, tak? – Krystian z uśmiechem postąpił krok do tyłu.

– Ha ha, jasne – Iza cofnęła się w kierunku Anety, a kiedy Krystian odszedł, spojrzała na nią nienaturalnie szeroko otwartymi oczami. – Jezu, dzięki! Już myślałam, że się nie uwolnię.

– Może trzeba było mu coś powiedzieć.

– No wiem, ale nie chciałam być niemiła.

– Może jakbyś była, to już by się do ciebie nie odezwał.

– Nie… znaczy, on nie jest jakiś okropny. Tylko trochę…

– Namolny.

– Właśnie.

Hania powoli do nich podeszła. Przywitała się z Izą, zapewniając ją, że jak najbardziej odpowiada jej perspektywa wspólnego mieszkania. Chwilę później dołączyli do nich Piotrek i Bastian. Całą grupą ruszyli wraz z innymi za trójką nauczycieli w kierunku wejścia do ośrodka.

Dotarli na drugie piętro. Podczas gdy pan Marcin zabrał chłopców na trzecie, pani Olga i pani Kinga wskazały dziewczynom sąsiadujące ze sobą pokoje: czteroosobowy oraz pięcioosobowy. Dwie piękności, które Hania widziała przy autokarze, bez słowa ruszyły do jednego z nich. Sama Hania wraz z Anetą i Izą weszły do drugiego.

Pierwszym, co zauważyły, był zapach krochmalu i odświeżacza powietrza, który nadal się utrzymywał mimo szeroko otwartego okna. Błękitny kolor tapety był tak blady, że sprawiał wrażenie białego. Stojąca w kącie od drzwi szafa oraz dwa piętrowe łóżka pod ścianami czyniły pokój jeszcze mniejszym niż był w rzeczywistości.

Aneta natychmiast wspięła się na jedno z łóżek. Rozsiadła się na przykrywającym pościel kocu i wyraziła swoje zadowolenie poprzez kilkukrotne przechylenie się raz w jedną, raz w drugą stronę.

– Super.

Hania spokojnie usiadła na łóżku pod nią. Iza dramatycznie rzuciła się na drugie.

– Ale się wymęczyłam tym siedzeniem! Mamy dzisiaj coś w planach, prawda?

– W najbliższym czasie chyba tylko obiad – odparła Aneta, grzebiąc w swojej podręcznej torebce w poszukiwaniu lusterka. – Ale wieczorem jest ognisko.

– Rzeczywiście! Zupełnie zapomniałam, przecież mówili o tym zaraz na początku. Przez ten upał zupełnie nic nie ogarniam.

Drzwi do pokoju nadal pozostawały otwarte. Zza framugi wyłoniły się najpierw cienkie włosy utlenione niemal do bieli i przykryte granatową czapką z daszkiem, a potem reszta sylwetki nieznajomej dziewczyny.

– Hej, mogę być z wami w pokoju? Ten drugi już cały zajęty.

Być może spowodowane było to sposobem, w jaki trzymała narzuconą na plecy torbę podróżną, ale jej postawa miała w sobie nieokreśloną arogancję. Dziewczyna jednak nadal stała w progu, czekając na zaproszenie.

– Jasne, wejdź! – rozpromieniła się Iza. – Mamy wolne łóżko na górze, może być?

– Może – dziewczyna rzuciła torbę w kąt koło szafy i obciągnąwszy długie rękawy bluzki, wyciągnęła rękę po kolei do każdej z obecnych. – Jestem Justyna.

Hania podała jej dłoń, starając się nie dać po sobie poznać, że coś w ruchach nieznajomej w niewyjaśniony sposób przyciągnęło jej uwagę.

– Ile czasu zostało do tego obiadu? – Iza kontynuowała przerwany wątek, podczas gdy Justyna weszła po drabince na swoje łóżko, położyła się na kocu i z westchnieniem odwróciła się plecami do reszty.

– Pół godziny. Akurat, żeby się rozpakować.

Następne trzydzieści minut minęły Izie i Anecie na rozkładaniu ubrań na półkach, wspominaniu autokarowej rozmowy z Krystianem oraz przekonywaniu Hani, że warto przełożyć swoje rzeczy z torby do szafy, nawet jeśli wcale nie jest ich dużo. Justyna przez cały czas nie odezwała się ani słowem, ale dołączyła do pozostałych, gdy uznały, że czas zejść na parter do stołówki.

Na dole spotkały się z Piotrkiem i Bastianem, a także z Adamem, bratem Izy, którego ona sama uparcie nazywała Adasiem. Adaś mówił niewiele, ale za to ochoczo zjadł zupę pomidorową oraz schabowego, podczas gdy jego siostra lamentowała nad grubością kotletowej panierki i tłustością śmietany w mizerii. Koniec końców zostawiła na talerzu połowę posiłku, a otrzymany na deser baton czekoladowy oddała Bastianowi. Następnie wyciągnęła z kieszeni telefon i skrupulatnie zanotowała w aplikacji wszystkie spożyte kalorie.

Po obiedzie Aneta i Piotrek postanowili przejść się po ośrodku. Hania taktownie odmówiła wybrania się na spacer razem z nimi. Zamiast tego wróciła do pokoju z Izą i Justyną, choć miała obawy, że ta decyzja doprowadzi ją do zagadania na śmierć przez sympatyczną blondynkę. Nic takiego jednak się nie stało. Obie jej towarzyszki postanowiły odpocząć przy słuchaniu muzyki, więc Hania spędziła następną godzinę czytając podręcznik programowania. O trzeciej wróciła Aneta. Ognisko miało rozpocząć się dopiero o piątej, więc dla zabicia czasu namówiła Hanię i Izę na grę w karty. Wszystkie doskonale się przy tym bawiły, lecz starały się nie rozmawiać zbyt głośno, gdyż po miarowym oddechu dochodzącym z piętrowego łóżka wywnioskowały, że Justyna ucięła sobie poobiednią drzemkę.

Punktualnie o czwartej rozległo się pukanie do drzwi. Było rzeczowe, odpowiednio głośne i zupełnie nie zapowiadało tego, co po nim nastąpiło.

W progu stanęła kobieta w schludnym stroju pokojówki. Dwie rzeczy budziły zdumienie w jej wyglądzie. Po pierwsze, strój wyglądał na trochę staromodny. Po drugie, żadna z dziewcząt nie zauważyła wcześniej, żeby ktokolwiek z pracowników ośrodka miał na sobie coś podobnego. Siedziały więc bez słowa w kółku, znieruchomiałe nad stosem kart rzuconych podczas gry w makao.

Pokojówka lekko skinęła im głową. Uśmiech na jej ustach wyraźnie wskazywał, że była przyzwyczajona do podobnych reakcji. Kiedy się odezwała, jej głos pobrzmiewał doskonale wytrenowaną uprzejmością.

– Dzień dobry paniom. W imieniu całego personelu chciałabym powitać panie w naszym ośrodku oraz przekazać paniom specjalny list – wyciągnęła z kieszeni fartucha pożółkłą kopertę.

Iza wymieniła spojrzenia z Hanią i Anetą, a następnie wstała, żeby odebrać przesyłkę.

– Dziękujemy.

– Życzę paniom miłego popołudnia oraz udanej reszty pobytu w naszym ośrodku – pokojówka znów skinęła głową i wycofała się z pokoju. Iza została z listem w ręku, tępo wpatrując się we wzory na lakierowanym drewnie drzwi, które kobieta zamknęła za sobą.

Aneta odczekała dłuższą chwilę, a gdy już nabrała pewności, że pokojówka odeszła odpowiednio daleko, wybuchła śmiechem, który miał maskować konsternację. Justyna już siedziała na swoim posłaniu z niepewną miną, co wskazywało, że musiała słyszeć całe zajście.

Iza przyjrzała się kopercie w swojej dłoni. Była lekko odrapana i miejscami przebarwiona na ciemny beż. Trudno było stwierdzić, czy papier naprawdę już wiele przeszedł, czy może został tylko specjalnie wystylizowany. Na tę drugą możliwość wskazywały drobne, czerwone zdobienia ciągnące się wzdłuż krawędzi, które wydawały się być nietknięte upływem czasu.

W kopercie znajdowała się równie pożółkła, złożona na pół kartka. Iza odczytała na głos jej treść.

 

Szanowni Państwo!

Jest nam niezmiernie miło powitać Państwa w ośrodku „Zacisze”. Serdecznie dziękujemy za zainteresowanie, jakie Państwo wyrazili w związku z nagłym zaginięciem naszego przyjaciela, profesora Malinowskiego. Jesteśmy pewni, że Państwa słynne zdolności detektywistyczne pozwolą szybko wyjaśnić tę sprawę. Mamy również nadzieję, że będzie ona dla Państwa godnym wyzwaniem.

W najbliższym czasie przekażemy Państwu wszelkie szczegóły śledztwa, które udało się ustalić do tej pory.

Życzymy Państwu miłego dnia oraz owocnych poszukiwań.

Ośrodek „Zacisze”

 

– Co? – Aneta podniosła się z nagłym błyskiem w oku. – Pokaż!

Iza podała jej kartkę. Aneta przebiegła ją wzrokiem.

– Ale super!

– To jakaś gra terenowa? – odezwała się Justyna, przesuwając się bliżej i spoglądając w dół ponad barierką łóżka. Hania przekręciła się na podłodze, żeby zwrócić się przodem do pozostałych.

– Albo coś jak escape room? – Iza nadal wpatrywała się w list, który teraz podskakiwał w górę i w dół w ręku Anety.

Hania i Justyna niemal jednocześnie wzruszyły ramionami. Niestety w tamtym momencie konkluzja mogła być tylko jedna i niczym wyrok została ona wygłoszona z wysokości piętrowego łóżka.

– Pewnie dowiemy się więcej na ognisku.

Milczenie, które nastąpiło po tych słowach, wyrażało zarówno przyznanie im racji, jak i delikatny żal, że do wspomnianego ogniska pozostała jeszcze cała godzina.


Czytaj dalej! Część 4: Ognisko cz. I

Powiadamiaj o
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Memetyka
Memetyka
4 lat temu

“skrupulatnie zanotowała w aplikacji wszystkie spożyte kalorie” – OMG! To już w pierwszej liceum tak mają!?